Nasze wyprawy Słowenia 2011


Nasza wyprawa   http://g.co/maps/ey53e  ->> Węgry->>Słowenia->>Chorwacja->>Austria opis, filmy i zdjęcia wkrótce.

 Filmy:  http://www.youtube.com/watch?v=IkVgelI2Z2I

          http://www.youtube.com/watch?v=-1qWfo3j2N8

Z domu wyjechaliśmy około 9 rano. Bez pośpiechu jechaliśmy w stronę Słowenii. Po drodze oczywiście zwiedzanie wszystkiego tego co nam w oko wpadnie. Zmiana planów przejazdu odbywała się bardzo dynamicznie,co skutkowało przypadkowymi "odwiedzinami" ciekawych miejsc.

Jadąc przez Słowację moglismy podziwiać wyczyny pilota samolotu wojskowego, chyba F-16. Mielismy też przedsmak safari ;)) ale to tylko cyrk rozbił swój namiot tuż przy drodze/ulicy. Do granicy Słowacko/Wegierskiej dojechaliśmy szybko i bez przygód. Tuż za granicą na pustym jeszcze parkingu posiłek z nieodłączną kawą. Nie zabawiliśmy tam zbyt długo->> TIR-y które tam się zatrzymały,stawiając gęstą zasłonę dymno/spalinową skutecznie nas zniechęciły do dłuższego postoju. Jedziemy więc dalej. Przed nami zwiedzanie Budapesztu. W Budapeszcie raczej korków nie było tak więc sprawnie poruszaliśmy się po ulicach i uliczkach tego miasta. Oczywiście nie obyło się bez wypicia kawy w małej kawiarece na starym mieście. Nie wiem czemu, ale wzbudzaliśmy tam nie małą sensację->> może po tym jak kelnerki dowiedziały się że jesteśmy z Polski-->> były bardzo miłe i sympatyczne. Kawa wypita zdjęcia porobione jedziemy dalej->> kierunek Balaton. Chcielismy tylko jeszcze przejechać w okolicach parlamentu i przez most Małgorzaty. Chyba rozpoczął się popołudniowy szczyt-->> mieliśmy kłopoty z przejazdem, ale wegierscy kierowcy ustepowali nam miejsca. Temperatura dawała się ostro we znaki. Zatrzymujemy się na jednym z parkingów i ..... woda w kanistrach była bardzo ale to bardzo ciepła. Myslałem że troszkę ochłodzę. Wyjeżdżamy z Budapesztu. Jest późne popołudnie. Słońce chyli się ku zachodowi->> fajnie->> robi sie troszkę chłodniej.Nad Balaton dojeżdżamy wieczorem. Jest kemping a raczej jarmark rózności. Namiot na namiocie,dzikie wrzaski i krzyki,różnoraka muzyka z każdej strony-->> jak tu się wyspać i wypocząć przed trudami podrózy dnia następnego. Decyzja->> jedziemy szukać innego kempingu co nie było łatwym zadaniem, gdyż właściwie sezon się kończył i wiele miejsc kempingowych było już zamkniętych. No cóż mamy praktykę z Rumuni->> szukamy szuwarkowa. Łatwo powiedzieć, gożej wykonać. Kończy się jedna miejscowość, zaczyna się nastepna itd itd. Zbliża się północ->> trzeba się choć troszkę zdrzemnąć i...... ku naszemu zaskoczeniu jest kemping. Otwart na którym są tylko dwa namioty. Szukamy obsługi,wlaściciela, kogo kolwiek aby obgadać sprawę noclegu. Nikogo nie ma. Jest natomiast podany nr tel pod który można dzwonić-->> taaaa tylko jak dogadać się po węgiersku %) Używając trzech języków: niemiecki,angielski,rosyjski dogadaliśmy się->> rano zapłacimy. Szybki prysznic,szybka kolacja i szybko kładziemy się spać. Rankiem ogladamy miejsce gdzie nocowaliśmy. Była to "baza" wszelkiej maści łódek. Egzotyczne otoczenie dla samochodu 4x4 ;))) Po sniadaniu i po opłaceniu za kemping jedziemy dalej. Kierunek Novo Mesto ->> Słowenia.

Zdjęciahttps://picasaweb.google.com/mudmania4x/WDrodzeNaSOwenieSOwacjaIPierwszyNoclegWegryBalaton